Jak moje włosy zareagowały na OMO? - eksperyment 🔍

Hej 🙂

Na początku chciałabym przeprosić za moją długą nieobecność na blogu. Wynikało to z moich prywatnych problemów i ogólniej sytuacji w moim życiu, która zdecydowanie nie sprzyjała blogowaniu. Wracam do Was z kilkakrotnie wyższą motywacją i obietnicą, że w miarę możliwości wpisy będą pojawiać się regularnie. 

➖➖➖➖➖➖

O co chodzi z tym eksperymentem? Zaraz wyjaśnię, jednak najpierw by wypadało wprowadzić początkujących. 

Czym jest OMO?

OMO jest jedną z metod mycia włosów. Zauważyłam, że często kręconowłose ją stosują, ale także osoby z włosami zniszczonymi lub suchymi z natury. Właściwie to każdy może stosować OMO. A co jeśli Wasze włosy, podobnie jak moje, są niskoporowate i mają tendencję do obciążenia i szybszego przetłuszczania? Na tym chcę się skupić w tym poście. Mówi się, że ich pielęgnacja powinna być raczej ograniczona i mało intensywna. Jak jest naprawdę? Zapraszam do dalszej lektury 😊

Na czym ta metoda polega?

Metodę OMO najprościej będzie przedstawić krok po kroku w punktach.

1) Odżywianie 

Na wilgotne włosy nakładamy lekką odżywkę lub maskę, czyli najlepiej taką bez silikonów czy innych oblepiaczy (!!!), ale ważne jest też żeby jej skład nie był jakoś szczególnie wzbogacony. Nie spłukujemy.

2) Mycie 

Gdy odżywka/maska pozostaje na włosach, na samą skórę głowy nakładamy delikatny szampon (bez SLS i pochodnych). Masujemy do wytworzenia piany. Przed nałożeniem szampon dobrze jest spienić za pomocą wody. Pomoże to w rozprowadzeniu go na skórze głowy. 

Wszystko spłukujemy.

UWAGA

Jeśli przypadła kolej użycia szamponu z detergentem, jak najbardziej robimy to, jednak polecane jest by umyć nim włosy najpierw, potem nałożyć lekką odżywkę lub maskę, zmyć i od razu przejść do punktu 3.

3) Odżywianie 

Po spłukaniu wszystkiego z włosów, nakładamy na nie odżywkę/maskę ze składem najlepiej bogatszym niż ta pierwsza. Dobrze jeśli przytrzymacie ją pod ręcznikiem (jeśli macie czepek - nałóżcie go także pod ręcznik) przez minimum pół godziny. 

Po tym czasie spłukać.

Jak widać metoda OMO jest dość skomplikowana i wymaga sporo czasu. Ale co z naszymi niskoporowatymi włosami i obciążeniem? Czy obawy są słuszne? Sprawdziłam to na własnej głowie. Od razu mówię też, że to co stało się u mnie, nie musi się stać u każdego. Każde włosy są inne!

Moje OMO 

Najpierw nałożyłam na włosy maskę Kallos Omega, a na skórę głowy szampon Babydream 2w1. Spłukalam.

Potem od razu poszła maska Dr Sante Anti Hair Loss. Od razu mówię też, że od tego typu masek nie wymagam jakiegoś super działania w kwestii przyśpieszenia porostu, a z wypadaniem włosów nigdy nie miałam problemu. Włosy są tkanką martwą i musiałabym maskę nałożyć także na skórę głowy, czego nigdy nie robię.

Zmyłam po upływie pół godziny.

Chciałam pozwolić włosom wyschnąć naturalnie, ale nie wytrzymałam - pierwszy raz od dawna użyłam suszarki.

Pierwsze wrażenie

Gdy zmyłam wszystko i odczekałam chwilę, zaczęłam dotykać włosów sprawdzając czy są lepkie... i niestety, ale były. Już mokre były też posklejane w smutne strąki, widoczne gołym okiem. Poza tym czułam się jakbym nadal miała na nich maskę.
Jednak uznałam, że być może to tylko pierwsze wrażenie i może nie jest tak źle. Zobaczymy.

Mokre 

Co było po wyschnięciu?

Oto co było:

Niestety, ale moje obawy się spełniły.
Włosy były oklapnięte i zupełnie pozbawione objętości. W niektórych miejscach wyglądały wręcz na zniszczone. W dotyku były tłuste, lepkie i pozbijane w strąki, do tego okropnie swędziała mnie skóra głowy.
Powiecie może, że to wina złych kosmetyków. Otóż nie - gdy ich używam "normalnie" to nic takiego nie ma miejsca.
Metodę OMO zostawię więc kręconowłosym i osobom z tendencją do przesuszania. Włosy wysokoporowate z pewnością ją pokochają i odwdzięczą się pięknem widocznym gołym okiem. Natomiast moje włosy wraz ze spadkiem porowatości przestały lubić OMO.
Nie znaczy to jednak, że wasze włosy zareagują w podobny sposób. Warto próbować! :)

Jako kobieta chcę wyglądać i czuć się pięknie, więc chodzenie przez parę dni z takim czymś na głowie jest dla mnie wręcz niedopuszczalne. Czym prędzej więc postanowiłam umyć włosy szamponem z SLS i pozwolić wyschnąć naturalnie choćby w połowie.

Oto efekt po myciu i wyschnięciu, następnego dnia:

Różnica między kolorami wynika z oświetlenia.

Ja widzę sporą różnicę. Jedno jest pewne - metody OMO już nie powtórzę.


A wy jakie macie doświadczenia z tą metodą? Która z metod mycia włosów jest waszą ulubioną?